Anna Wolska DYCHOTOMIA BARW
od 28 sierpnia (wernisaż: środa, 19.00) do 27 września 2024 r.
Wielu artystów miało wpływ na mój rozwój artystyczny i intelektualny. Nie sposób tu nie wspomnieć o szkole nowojorskiej, pracy amerykańskiego malarza Marka Rothko, który w moim odczuciu połączył w swoim malarstwie pierwiastek duchowy i materialny. Inne postaci to Wassily Kandinsky oraz Johannes Itten, których działalność skupiała się głównie wokół relacji między barwami, ich wpływu na odbiór i emocje, jakie wzbudzają u widzów. Mogę również wymienić polskich malarzy, którzy zajmowali się podobnymi wątki w swojej twórczości, tacy jak: Wojciech Fangor, Stefan Gierowski.
Anna Wolska
Tytuł wystawy malarstwa Anny Wolskiej „Dychotomia barw” odnosi się do dwoistości rozumienia funkcjonowania koloru w przestrzeni społecznej. Z jednej strony istnieje bardzo długa tradycja związana z symbolicznym postrzeganiem barw, zaś drugiej ruchy artystyczne II poł. XIX i pocz. XX wieku, eksperymenty barwne związane z doświadczeniami prowadzonymi w Bauhausie czy rozwijająca się psychologia rzuciły zupełnie inne światło na to, jak barwa wpływa na odbiorcę. Wystawa malarstwa Anny Wolskiej odnosi się do problemów związanych z kolorem – intensywności, czystości, mocy oddziaływania barwy, pojęcia emanacji, wibracji, energii, jej właściwości hipnotycznej, psychosomatycznej czy haptycznej. Artystka całkowite odrzuciła budowanie treści w obrazie, a swoją uwagę przeniosła na kolor i jego określone możliwości tworzenia wartości plastycznych. Obrazy Wolskiej są pełne mocnych barw, takich jak soczysta żółcień, czerwień, błękit i kobalt, dopełnianych kolorami pochodnymi: fioletem, różem, zielenią, pomarańczem. Prace te wręcz krzyczą kolorem i wywierają silny wpływ na widza. Czasem na obrazach pojawia się pozioma linia. Nie ma ona jednak już charakteru horyzontu, raczej świetlnej lub ciemnej plamy, bo kolor, jego gęstość, przenikanie oraz rytm uderzeń pędzla stanowią, według artystki, wystarczający i całkiem autonomiczny rodzaj ekspresyjnej narracji.
Dla mnie nieśpieszne powstawanie obrazu ma w sobie coś z ciągłej medytacji. Czasem zaczynam obraz, zostawiam do wyschnięcia na długie tygodnie, a w międzyczasie przyglądam się mu w różnym świetle, analizuję różne warianty kolejnych etapów pracy. W tym całym szaleństwie współczesnego świata, jego ciągłej pogoni za szybkim efektem i sukcesem, próbuję stworzyć swój własny mały świat, który daje mi czasem poczucie, że dotykam lub ocieram się o coś transcendentnego, co przychodzi spoza mojego intelektu, intuicji czy wyobraźni, a jednocześnie znajduje później wyraz w umownej formie płaskiego obiektu, namacalnego i na swój sposób trwałego. (…) Od kilku lat z konsekwencją odchodzę od sztuki przedstawiającej, zahaczającej o znaczenie czy przywiązanie do tematu. Moje obrazy stanowią ciągle nawiązanie do jakiejś formy przestrzeni, przeżycia czy emocji. Aktualnie odcinam się od tego co przychodzi z zewnątrz, a swoje poszukiwania kieruję do swojego wewnętrznego świata, stąd czasem określam moje ostatnie prace jako rodzaj medytacji malarskiej. (…) Ostatnie moje prace stanowią np. rozważanie na temat odcieni błękitu, kobaltu, ultramaryny. Sprawdzam, doświadczam, czasem „płynę” za daną barwą. To bardzo empiryczny, subiektywny i jednocześnie dość pracochłonny proces. Zastanawiam się czasem tygodniami, obserwując np. światło z za okna, jak zachowuje się na powierzchni obrazu, jakie elementy wydobywa, jak wpływa na zmianę koloru i postrzegania całości. Jak dana barwa wibruje i jak mnie samą wprawia w daną wibrację. Taki styl pracy wymaga sporej koncentracji, nie jest też zbyt efektywny, ale w ostatecznym efekcie daje mi dużo satysfakcji.
Anna Wolska