Portret Artysty – Andrzej Maciej Łubowski
Andrzej Maciej Łubowski ur w 1946 r. w Poznaniu – artysta malarz, profesor sztuk plastycznych, animator życia artystycznego.
- Jaki był pierwszy impuls w Pana życiu, który sprawił, że zaczął Pan zajmować się sztuką?
Pochodzę z rodziny artystycznej, moi Rodzice byli malarzami. Wzrastałem w atmosferze rozmów o sztuce prowadzonych w moim domu.
- Jaka jest główna idea Pana sztuki? Jakie są inspiracje?
Od 1976 r., po urodzeniu mojego syna, nastąpiła zmiana w moim spojrzeniu na sztukę. Po okresie fascynacji sztuką abstrakcyjną, w obliczu przemian w moim życiu, polityce i w samej sztuce, sięgnąłem do fascynacji potoczną rzeczywistością i zacząłem malować fotorealistyczne obrazy. Powstał wówczas cykl obrazów z moją postacią wśród wielkomiejskich rozkopów i zaułków. Obrazy te, poprzez specyficzne użycie koloru, dają się uogólniać. Wszystkie te obrazy zostały zakupione przez muzea, między innymi są w Kolekcji Sztuki XX i XXI wieku w Muzeum Sztuki w Łodzi. Od tamtej serii jestem wierny inspiracji fotografią, tworzę obrazy, instalacje malarskie i obiekty w oparciu o fotografię. Nadal sięgam po tematy z życia i postacie z najbliższego otoczenia, w tym moją własną. Inspiracjami powstawania nowych serii są najczęściej przypadki, ukierunkowujące mnie na nowe spojrzenie i sposoby realizacji prac.
Fotografia, w ogólnym odczuciu, jest uważana za najbardziej obiektywne medium, chociaż naprawdę nim nie jest, ale najbardziej przemawia jako współczesny, realistyczny zapis rzeczywistości, dlatego używam widzenia fotograficznego w swoim malarstwie.
- Dlaczego głównie akurat tą dziedziną sztuki Pan się zajmuje? Dlaczego ta właśnie dziedzina jest tak wyjątkowa w osobistym odczuciu?
Jak już nadmieniłem, wyrosłem wśród malarstwa w domu rodzinnym. W takim przypadku są dwie możliwości: pokochać malarstwo albo je odrzucić, ja je pokochałem.
- Jak przebiega proces twórczy? Od czego zaczyna się proces tworzenia dzieła sztuki w Pana przypadku?
Najpierw pojawia się inspiracja, następnie powstają fotografie, z których wybieram te najbardziej pasujące do realizacji mojego zamysłu, odpowiednio je modyfikuję z myślą o realizacji malarskiej, następnie przenoszę obraz fotograficzny na płótno lub obiekt metodą rysunkową i następuje dość długi proces malowania w technice olejnej.
- Jaki artysta/artyści najbardziej wpłynął/wpłynęli na Pana życie twórcze?
Starałem się zawsze, aby inni artyści za bardzo na mnie nie wpływali. Jako młody człowiek, na studiach w ASP i kilka lat po studiach, uległem wpływom malarzy abstrakcjonistów. Nie żałuję tego czasu, bo był to okres, który dał mi doświadczenie w zachowaniu się farby na płótnie, tworzeniu materii i komponowaniu obrazu. Wykorzystuję te umiejętności do tej pory.
Można powiedzieć, że wpływ na moją twórczość mieli malarze hiperrealiści, którzy w pierwszej połowie lat 70. święcili triumfy, między innymi w 1972 r. na wystawie Documenta w Kassel w Niemczech.
Hiperrealizm wywodził się z pop-artu i w Polsce nie miał racji bytu ze względów cywilizacyjnych, ponieważ pop art był zakorzeniony w konsumpcyjnej cywilizacji zachodu.
Jednak wówczas zainteresowanie się fotografią w sztukach wizualnych wśród młodych artystów w Polsce bardzo się rozprzestrzeniło. Moje malarstwo różniło się od hiperrealizmu amerykańskiego, było bardziej subiektywne i traktowało o siermiężnej rzeczywistości epoki Gierka. Dzisiaj nie ma wiodącej formuły sztuki, można sięgać po różne stylistyki i idee, a stylistyka hiperrealizmu służy indywidualnym wypowiedziom niektórych artystów.
- Jak postrzega Pan i jaką rolę Pana zdaniem pełni w sztuce aspekt edukacyjny? Jakie miejsce zajmuje w Pana twórczości?
Wiadomo, że uczelnie artystyczne nie tworzą artystów, wszystko zależy od predyspozycji studentów.
Sens kształcenia w uczelniach plastycznych upatruję w stworzeniu przestrzeni dla rozwoju młodych ludzi w grupie rówieśniczej, którzy mogą doskonalić swój talent pod okiem doświadczonego pedagoga, nie narzucającego swojej wizji sztuki, tylko wydobywającego ze studentów, to co jest w nich indywidualne. Oczywiście niezbędne jest też przekazanie przez pedagoga podstawowych umiejętności.
Dla mnie osobiście kontakt z młodymi ludźmi jest inspirujący i zmusza mnie do formułowania myśli koniecznych do przekazania zagadnień dotyczących sztuki.
- Filozofia miejsca i czasu, w którym Pan tworzy?
Sztuka jest związana z miejscem i czasem, w którym jest tworzona. To, co nas otacza, ludzie danej epoki, ich życie, uwarunkowania społeczne i polityczne mają wpływ na kształtowanie sztuki. Jej odbiorcy żyją w odpowiednim czasie i miejscu, ale jest dobrze, jeżeli następne pokolenia też znajdą w niej ważne wartości. W pewnym momencie nastąpiła zmiana we współczesnej sztuce. Na skutek pogoni technologicznej i konsumpcyjnej, sztuka stara się podołać szybkim zmianom w otoczeniu i staje się coraz bardziej efemeryczna, a jej wytwory nietrwałe.
- Co dla Pana znaczy i jak przebiega zwykły dzień w Pana życiu?
Rano wstaję, jadę do uczelni (obecnie siadam do komputera), prowadzę zajęcia oraz załatwiam sprawy organizacyjne w ramach funkcji dyrektora instytutu. Następnie, po krótkiej drzemce, jadę do pracowni na Stary Rynek w Poznaniu i maluję, wracam do domu, jem kolację, oglądam telewizję i idę spać.
- Co jest największą przeszkodą na Pana drodze twórczej? Jakie w ogóle przeszkody napotyka artysta?
Które są najtrudniejsze? I jak je pokonuje?
Nie chcę narzekać, myślę, że mam warunki do uprawiania twórczości, kiedyś sam sobie robiłem blejtramy, i bywało, że także farby. Teraz wszystko jest w zasięgu ręki. Największą przeszkodą w tym wszystkim są moje opory wewnętrzne… z lenistwem włącznie.
- Gdybym nie był artystą to…
Nie mam pojęcia, nie widzę się w innej roli.
- Portret Artysty – nasz projekt online powstał w odpowiedzi na ostanie wydarzenia na świecie i na fakt przeniesienia wielu działań do wirtualnej rzeczywistości. Czy ta sytuacja wpłynęła na Pana twórczość? Jeśli tak to w jaki sposób? Może pojawiły się jakieś całkiem nowe pomysły?
Jest za wcześnie, aby nagle zmieniać swoją twórczość pod wpływem pandemii.
Być może istnieją działania artystyczne, które rozpoznały rzeczywistość już wcześniej, bo dobra sztuka ma często właściwości profetyczne. Nie jestem zwolennikiem ilustrowania w sztuce bieżących wydarzeń i na ogół takie próby są powierzchowne. Obecny czas jest przyczynkiem do zastanowienia się nad naszym dotychczasowym życiem w wymiarze indywidualnym i społecznym. Nasuwają się proste pytania o to co jest najważniejsze w naszym życiu i w sztuce. U mnie pojawił się nowy pomysł, jeszcze przed pandemią, pracuję nad nim i nie czuję, żeby był nieaktualny.