Portret Artysty – Dorota Taranek i Zygmunt Łukasiewicz
Dorota Taranek pochodzi z Żyrardowa, mieszka w Łodzi. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Łodzi (dzisiejsza Akademia Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego). Obecnie jest adiunktem w Instytucie Architektury Tekstyliów na Wydziale Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów Politechniki Łódzkiej. Jej pasja to realizowanie tkanin unikatowych i artystycznych wytwarzanych znaną w przemyśle techniką żakardową. Maluje też na jedwabiu. Jest autorką licznych wstaw indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą.
Zygmunt Łukasiewicz studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1973-1979. Dyplom uzyskał w Pracowni Tkaniny Eksperymentalnej u prof. Wojciecha Sadleya. Zajmuje się tkaniną artystyczną, jak również modą unikatową pod hasłem „Kilimowa Moda”. Zrealizował kilkanaście wystaw indywidualnych i brał udział w licznych wystawach w kraju i za granicą. Aktualnie jest wykładowcą na Wydziale Tkaniny w łódzkiej i warszawskiej ASP, gdzie prowadzi zajęcia tkaniny artystycznej i technik farbowania włókien.
Rozmowę prowadzi Anna Hlebowicz.
Na początku chciałabym Was zapytać o przyczynę zauroczenia sztukami pięknymi. Jaki był pierwszy impuls do zajmowania się sztuką?
Dorota Taranek: Tradycje artystyczne wyniosłam z domu rodzinnego. Pochodzę z Żyrardowa, miasta, któremu dała początek fabryka lniarska, gdzie pracowali moi rodzice. Byli oni związani zawodowo z projektowaniem tkanin. Pierwsza samodzielna decyzja to wybór szkoły średniej. W wieku 13 lat wyjechałam do Nowego Wiśnicza i podjęłam naukę w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w dziale tkactwa artystycznego. Tam po raz pierwszy zetknęłam się z ręcznym krosnem żakardowym. Tkałam na nim godło państwowe, na którym, mówiąc metaforycznie, po ciemnych czasach PRL orzeł odzyskał właśnie koronę. Tak narodziła się moja pasja i fascynacja żakardem, która trwa do dziś.
Zygmunt Łukasiewicz: W moim przypadku pierwsze zetknięcie ze sztuką miałem w szkole podstawowej. W Kazimierzu Biskupim uczęszczałem na zajęcia plastyczne połączone z muzycznymi. Swoją pasją zaraził mnie prowadzący te zajęcia. Pokazał i rozwinął on moje umiejętności. Zacząłem wysyłać swoje prace na konkursy ogólnopolskie organizowane przez ówcześnie wydawane czasopisma dla młodzieży. Zdobywane w nich nagrody utwierdziły mnie w przekonaniu, że talent plastyczny mogę wykorzystać w przyszłości i stąd pomysł na studia na ASP.
Jaka są główne idee Pani oraz Pana sztuki? Jakie są Wasze inspiracje?
Dorota Taranek: Osiągając biegłość i swobodę w opracowywaniu tkanin, poszukiwałam samodzielnej drogi, zacierając dystans między sztuką użytkową a wysoką. Największe znaczenie ma dla mnie przełamanie stereotypu w odbiorze funkcji tkaniny żakardowej, która utożsamiała się tylko z wyrobem przemysłowym. Moją ideą jest nie tylko podtrzymanie tradycji tkactwa żakardowego w oparciu o nową substancję tkacką, ale również rozwój i poszukiwanie nowych środków wyrazu, balansujących na granicy konstrukcyjnej konieczności i kompozycji układu. Tkwię pomiędzy regułami techniki a poszukiwaniem wyrazu wolności artystycznej.
Zygmunt Łukasiewicz: Od samego początku inspirowały mnie rzeczy niezwykłe, niepojęte, niewytłumaczalne, dziejące się zarówno w kosmosie, jak i na ziemi. W konsekwencji doprowadziło to do zainteresowania się kulturami pradawnych cywilizacji i obrania sobie kosmologii i kosmogonii za motyw przewodni moich prac. Kosmologia to inaczej filozofia przyrody zajmująca się budową Wszechświata, a kosmogonia opisuje całość wyobrażeń o pochodzeniu świata dla danej religii lub systemu filozoficznego. Przykładowo, na moich kurtkach oraz gobelinach często tkam symbole i wizerunki, których autorstwo przypisuje się starożytnym Majom czy Dogonom.
Zająłem się głównie tkaniną, choć studia zacząłem na Wydziale Malarstwa. Jednak po roku przeniosłem się na tkaninę artystyczną uważając, że wzbogaci to mój warsztat. Szukając jak najdoskonalszych środków wyrazu danego tematu, natknąłem się na tkaninę, która jest dziedziną niebywale trudną, ale pozwalającą wykorzystać piękno naturalnego materiału. Zacząłem się zastanawiać, jak przekazać dźwięk, czy fakturę tkanego obiektu, co było nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę cierpliwość, konsekwencję i żelazną dyscyplinę, których wymaga ta dziedzina sztuki. Z czasem zafascynowało mnie pytanie, jak stworzyć z tkaniny dzieło sztuki, jak nadać jej treść i indywidualny charakter. Chciałem, by efekt, przekaz, wrażenie artystyczne były na pierwszym planie, a materiał na drugim. Operując ich różnymi właściwościami i zderzając je ze sobą, dążyłem do uzyskania niespotykanej barwy i światła całości.
Jak przebiega proces twórczy? Od czego zaczyna się tworzenie dzieła sztuki w Pani, a od czego w Pana przypadku?
Dorota Taranek: Punktem wyjścia do budowy tkanin jest obserwacja podobnych, powtarzających się elementów, refleksje na temat rytmu w naturze, życiu codziennym i sztuce. Czasem twórczość staje się komentarzem do zaistniałych międzyludzkich sytuacji. Potem następują skuteczne kombinacje zamysłu artystycznego, opracowanie strategii koncepcji i plan jej wykonania. Od tego w dużej mierze zależy efekt końcowy, jakim jest realizacja tkaniny na krośnie żakardowym, które zwykle funkcjonuje tylko w warunkach przemysłowych.
Zygmunt Łukasiewicz: Swoją inspirację czerpię najczęściej z codziennych zjawisk, z gry światła. Inspiracją może być smuga na niebie zostawiona przez samolot, krople rosy błyszczące w świetle słońca czy opowieści o pradawnych cywilizacjach, a także niespotykane symbole i przekonania, które następnie koduję w swoich pracach za pomocą prostych kompozycji i barw. Dobieram jak najlepsze zestawienia różnych rodzajów materiałów. Po części dzieje się to intuicyjnie, pod wpływem inspiracji – daję się prowadzić idei, którą pragnę przekazać w pracy.
Jacy artyści najbardziej wpłynęli na Państwa indywidualne postawy twórcze?
Dorota Taranek: Na mnie wpływ wywarła na pewno moja nauczycielka zawodu w szkole średniej, Weronika Kostrzewa, wywodząca się z kręgu Warsztatów Krakowskich. Spowodowała ona, że zafascynowałam się w sposób szczególny wytwarzaniem tkanin techniką żakardową. Kontakt z profesorem Antonim Starczewskim podczas studiów też nie był bez znaczenia.…
Zygmunt Łukasiewicz: Na moje życie twórcze najbardziej wpłynęli malarze, przede wszystkim Leonardo da Vinci. Swoimi niesamowitymi osiągnięciami przypominał on bardziej nadczłowieka. Do dzisiaj fascynują mnie jego niezbadanie powiązania z kosmosem i innymi cywilizacjami. Oprócz tego Paul Gauguin, Vincent Van Gogh oraz Pablo Picasso. Z bardziej współczesnych twórców inspirują mnie Mark Rothko i Stefan Gierowski, których abstrakcyjne dzieła są niebywale efektowne i wywołują u odbiorcy takie wrażenie, na uzyskaniu jakiego i mnie zależy. Jeśli chodzi o intrygujących artystów zajmujących się tkaniną artystyczną, należą do nich m. in.: Plewka-Schmidt, Abakanowicz, Gostomski, Hasior, Rudzka-Habisiak. Chciałbym jeszcze wspomnieć o prof. Dorocie Grynczel. To moja ulubiona artystka zajmująca się tkaniną. Jest mi duchowo bardzo bliska.
Jaką rolę w całokształcie aktywności twórczej i w uprawianej przez Państwa sztuce pełni aspekt edukacyjny? Jakie miejsce zajmuje on w twórczości każdego z Was?
Dorota Taranek: Aspekt edukacyjny jest dla mnie ważny, stanowi ciągłość w procesie budowania relacji mistrz – uczeń. Uważam, że nie można nauczyć się sztuki z podręczników, jedynie poznać jej historię. Tajniki kunsztu w każdej technice sztuk przekazać może mentor, Dalej student powinien szukać swojej drogi.…
Zygmunt Łukasiewicz: Moim zdaniem aspekt edukacyjny w sztuce jest bardzo ważny. Wykładając na ASP w Łodzi i Warszawie mam okazję obserwować studentów podczas procesu projektowego. Jest niezwykle fascynujące patrzeć, jak zmagają się z własnymi tematami i szukają rozwiązań ich przedstawienia. Prowadzę również zajęcia z farbowania, podczas których możemy eksperymentować z barwnikami. Każda próba i każdy student potrafią wnieść coś nowego. Wzajemnie inspirujemy się i uczymy od siebie.
Filozofia miejsca i czasu, w którym Pani tworzy…?
Dorota Taranek: Moje tkaniny są świadectwem czasu, w którym przyszło mi żyć. Od zawsze zależało mi na wynalezieniu własnego języka form tkackich.
Co jest największą przeszkodą na Pani drodze twórczej? Jakie w ogóle przeszkody napotyka artysta?
Które są najtrudniejsze? I jak je pokonuje?
Dorota Taranek: Permanentny brak czasu. Tylko to i aż to.
Panie Zygmuncie, czy Pana zdaniem trudno jest pogodzić życie prywatne oraz relację partnerską z powiązaniami zawodowymi?
Zygmunt Łukasiewicz: Uważam, że jest to kwestia dogadania się, dostrzeżenia rzeczy bardziej i mniej ważnych. Oczywiście w każdym związku trzeba być gotowym na pewne kompromisy. Przykładowo, staram się nie przynosić pracy do domu. Mam swoją pracownię artystyczną i to w niej tworzę. Tam mogę słuchać swojej muzyki, mieć swój artystyczny bałagan.
Pani Doroto, „Portret Artysty” – nasz projekt online – powstał w odpowiedzi na ostanie wydarzenia na świecie i na fakt przeniesienia wielu działań do wirtualnej rzeczywistości. Czy ta sytuacja wpłynęła na Pani twórczość? Jeśli tak, to w jaki sposób? Może pojawiły się jakieś całkiem nowe pomysły?
Dorota Taranek: Odzyskanie czasu, który traciłam na przemieszczanie, sprawiło, że mogłam się skupić na moich pasjach, jakimi są tkanie gobelinów i czytanie.
Panie Zygmuncie, jak mija Panu zwykły, powszedni dzień?
Każdy dzień jest dla mnie niepowtarzalną przygodą pełną nowych wyzwań i niespodzianek. Czas mi dany staram się wykorzystać maksymalnie, realizując się artystycznie albo przy warsztacie tkackim, albo poprzez kontakt z najbliższymi, np. wspólną pracę w ogródku czy rozmowę dotyczącą kondycji współczesnego człowieka. Ogromną rolę w moim życiu spełnia muzyka, która towarzyszy mi w każdym możliwym momencie, podobnie zresztą jak i nasz pies wyżeł o imieniu August, który jako pełnoprawny członek rodziny nie odstępuje nas na krok, nawet podczas pracy.
Czy przyjaźń pomiędzy artystami pomaga, czy przeszkadza im w twórczym rozwoju? Jak artyści mogą zbudować pomiędzy sobą przyjazną, inspirującą atmosferę służącą wzajemnej motywacji twórczej?
Dorota Taranek: Przyjaźń pomaga w pokonywaniu codziennych trudności, ale wymaga też cierpliwości.
Zygmunt Łukasiewicz: Oczywiście, że przyjaźń między obojgiem artystów pomaga w ich wzajemnym rozwoju twórczym. Wymiana poglądów i doświadczeń jest niebywale inspirująca, motywująca, daje też możliwość spojrzenia na dany aspekt z innej perspektywy. Dzięki temu poszerzamy swoje horyzonty nie tylko jako artyści, ale po prostu jako ludzie. Z Dorotą mamy wspólną estetykę, podobają nam się podobne rozwiązania kompozycyjne. Okazujemy sobie wsparcie i zrozumienie. Dzięki temu, że oboje jesteśmy artystami, mamy wiele tematów do rozmowy, ale także rozumiemy specyfikę tego zawodu, co w związku między artystą a osobą o umyśle stricte ścisłym mogłoby powodować jakieś nieporozumienia. Wspieramy siebie nie tylko duchowo, ale często też finansowo – dostarczamy sobie nawzajem materiały, pokazujemy sobie inspiracje itp.
Gdybym nie była artystką, to ……Dorota Taranek: Szukałabym swojego miejsca w medycynie.
Gdybym nie był artystą, to … Zygmunt Łukasiewicz: Chciałbym być pilotem myśliwca. Albo jakiegoś innego samolotu, bylebym latał. Nawet kiedyś chciałem zaaplikować do Szkoły Lotniczej w Dęblinie, ale miałem braki w przedmiotach ścisłych. Pamiętam nawet, że na egzaminie wstępnym na ASP wykorzystałem swoją pasję i postanowiłem stworzyć kompozycję z innej perspektywy, a mianowicie z lotu ptaka, co ostatecznie bardzo się opłaciło.
W jaki sposób artyści o odmiennych osobowościach i poszukiwaniach twórczych mogą się nawzajem inspirować i czerpać od siebie duchowe wsparcie?
Zygmunt Łukasiewicz: Mimo że artyści mają różne osobowości i środki dotarcia do celu, cel ten jest wspólny dla wielu artystów, a mianowicie wyrażenie samego siebie poprzez stworzenie unikatowego dzieła. Kluczem do wzajemnego wsparcia i inspiracji jest zrozumienie i szacunek w stosunku do twórczości innych. Sztuka jest subiektywna, a piękno jest w oku patrzącego.
Bardzo dziękuję za rozmowę.