Portret Artysty – Joanna Gołaszewska
Studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Dyplom w pracowni malarstwa prof. Jacka Sienickiego , aneks do dyplomu w pracowni tkaniny prof. Wojciecha Sadleya (1988)
Od 1990 pracuje na macierzystym Wydziale Malarstwa. Obecnie profesor, prowadzi pracownię Rysunku dla studentów I roku.
Mieszka i pracuje w Warszawie oraz na Warmii, w Rodnowie.
- Jaki był pierwszy impuls w Pani życiu, który sprawił, że zaczęła Pani zajmować się sztuką? Pierwsze wydarzenia – przyczyna zauroczenia sztukami pięknymi.
…Malarstwo było moim językiem, moją formą opowiadania o sobie, o świecie. Oczywiście musiały zaistnieć warunki takie a nie inne aby te niewinne zabawy przerodziły się w coś bardziej poważnego, w codzienną praktykę. Początki w moim przypadku wiążę z faktem, że wychowywałam się w dużym domu moich Dziadków, którzy poświęcali sporo czasu swoim wnukom. Z jednej strony podsuwanie, inspirowanie różnych zajęć plastycznych, z drugiej pewna alienacja, samotność, a wszystko, jak to teraz oceniam, w naturalnym, nawet sielskim otoczeniu dużego ogrodu, lasu, przyrody. W domu wisiały rysunki i grafiki siostry mojej prababki Ireny Dybowskiej, która przed wojną studiowała grafikę u Ostoi-Chrostowskiego. Szereg rysunkowych portrecików, mrocznych akwafort bardzo mnie intrygowało, no i sama chciałam tak rysować. Późniejsze działania miały miejsce w latach liceum kiedy to nie odnajdując się zupełnie w programie szkoły średniej, uciekałam do Ogniska Artystycznego na Nowolipkach. To był mój świat, moja przestrzeń, w której formułowałam moje zainteresowania. Spotkałam fantastycznych ludzi, artystów, nauczycieli, którzy niezwykle serio traktowali swoje zadania oraz nas, gromadkę dzieciaków, którą wspierali, wychowywali, zachwycali się naszymi poczynaniami.
- Jaka jest główna idea Pani sztuki? Jakie są inspiracje?
…Tworzenie obrazów, rejestrowanie swoich wyobrażeń jest czynnością bardzo intymną, czasem niezrozumiałą, często wymykającą się jakimkolwiek zaszufladkowaniom, próbom opisu. Malarstwo to ciągłe pytania, niepewności, to błądzenie, gubienie się we własnych myślach, to ucieczki ale i próby uporządkowania, nazwania swoich emocji. Malowanie jest dla mnie pewnego rodzaju zniewoleniem, przymusem i jednocześnie wolnością. Jest rodzajem pamiętnika, w którym rejestruję różne zdarzenia, swoje stany emocjonalne, przemyślenia, lęki. To takie opowieści czasem dramatyczne a równie często przybierające postać lekkich zapisków dnia codziennego. Moje rozważania malarskie, preteksty malarskie krążą wokół kilku tematów: pejzaż, martwa natura, postaci, głowy, twarze, wizerunki. Portretuję najzwyczajniejsze rzeczy, które mnie otaczają. Czy jest to rozległy pejzaż, czy jest to kilka przedmiotów zostawionych na stole, zawsze jest to czerpanie z natury. Jest to fragment rzeczywistości, która mnie otacza, którą badam, która mnie zachwyca, porusza, poprzez którą mogę opowiedzieć o moich przemyśleniach. Czasem , przez szereg miesięcy, jestem zanurzona w szarym, zamglonym pejzażu aby zatęsknić za wyrazistą martwą naturą.
- Dlaczego głównie akurat tą dziedziną/tymi dziedzinami sztuki zajmuje się Pani? Dlaczego ta właśnie dziedzina jest tak wyjątkowa w osobistym odczuciu?
Malarstwo dla mnie jest wyjątkowe bo stało się moim językiem, moją formą, możliwością wypowiedzi. Ale równie ważna jest dla mnie muzyka, która jest dla mnie osiągalna tylko na poziomie odbioru, odczuwania. Zresztą te dwie dziedziny bardzo są sobie bliskie. Czy nie mówimy, próbując opisać słowem malarstwo, o harmonii, o rytmie a w muzyce doszukujemy się barwy głosu, pewnej narracji, ekspresji czy melancholii? Filmem, utworem muzycznym mogę się zachwycić, przeżyć ale tylko malarstwo towarzyszy mi cały czas. Mówiąc o malarstwie mam na myśli nie tylko tworzenie obrazu na płótnie czy papierach ale całe patrzenie, myślenie obrazem, kadrem, kolorem, światłem.
- Jak przebiega proces twórczy? Od czego zaczyna się proces tworzenia dzieła sztuki w Pani przypadku?
…Początkiem obrazu jest zobaczenie, zdziwienie, zainteresowanie fragmentem rzeczywistości. Trzeba uważnie patrzeć aby dostrzec ten fragment i wtedy zaczyna się proces tworzenia. Maluję sporo szybkich szkiców, takich zapisów koloru, światła, układu form, notatek do przetwarzania, pogłębiania. Czasem ten szkic broni się, staje się obrazem w pełni gotowym ale rzadko. Przeważnie podchodzę do obrazu wielokrotnie. Dążę do rozwiązania doskonałego ale takie nie przychodzi więc próbuję choć zbliżyć się do w miarę wiarygodnego, prawdziwego. To jest takie szukanie prawdy swojego spojrzenia, swoich myśli. Często przychodzą efekty zbyt łatwe, dekoracyjne, „ładne”, tym bardziej, że poruszam się w obszarach malarstwa, można powiedzieć tradycyjnego, klasycznego (mam tu na myśli tematykę, malarstwo przedstawiające pejzaż, martwą naturę). I zaczyna się ta długa droga do mojego, niepowtarzalnego, jedynego rozwiązania, namalowania jeszcze jednej drogi z drzewami choć było ich już wiele tysięcy. Ale ta moja ma inne światło, inną historię, ma moje myśli, jest moja.
- Jaki artysta/artyści najbardziej wpłynął/wpłynęli na Pani życie twórcze?
…Na pewno muszę wspomnieć o moich pierwszych nauczycielach: o Januszu Esymoncie, który wprowadzał mnie w podstawy malarstwa a jednocześnie odkrywał pojęcie sztuki, o Januszu Towpiku, architekcie i malarzu, który oglądając moje prace dał ogromną wiarę we własne możliwości. I wreszcie mój kochany Profesor Jacek Sienicki, u którego studiowałam przez pięć lat i obroniłam dyplom. Profesor emanował spokojem, powagą ale i ciepłem. Jego postawa twórcza, Jego podejście do nas, studentów, do całej dydaktyki artystycznej nadawały Malarstwu znaczenie wyjątkowe.
- Jak postrzega Pani i jaką rolę Pani zdaniem pełni w sztuce aspekt edukacyjny? Jakie miejsce zajmuje w Pani twórczości?
Sztuka ma w pewien sposób wzbudzać nasz zachwyt, wzruszać, zastanawiać, ma przenosić nas w inne, nieokreślone przestrzenie. To wszystko są stany zmuszające do myślenia, do refleksji do naszego rozwoju.
Analizując moje własne malarstwo – malując, przenosząc wizję, ideę na płótno nie myślę o odbiorze, odczytaniu przez widza mej pracy. W pierwszej kolejności to jest moja praca, moje zmagania, moje uczucia. Decydując się na upublicznienie mych prac muszę liczyć się z różną interpretacją, odbiorem obrazów ale zawsze jest pragnienie, nadzieja, że zostaną odczytane w sposób, może inny, ale budujący, ciekawy…
- Filozofia miejsca i czasu, w którym Pani tworzy?
…Bardzo istotne jest dla mnie miejsce, w którym tworzę. Potrzebuję ciszy, spokoju, ładu do malowania. Taką sprzyjającą przestrzeń odnalazłam kilka lat temu na Warmii. To bardzo naturalne miejsce, zwyczajne ale równocześnie mające dla mnie ogromny potencjał malarski. O każdej porze roku ten krajobraz jest godny malowania. Mam tu i moje ulubione szarości, rozległe pola zasnute mgłą, mam i wyraziste, mocne zielenie, wszelkie odcienie żółci – pola pszenicy, żyta, rzepaku… Ten jak najbardziej rzeczywisty krajobraz układa się, wymusza rozwiązania niemal abstrakcyjne. Poziome pasy ziemi, nieba, kolejne warstwy pól ciągnące się po horyzont, tworzą gotowe kompozycje. Podsumowując – moja przestrzeń, w której się obracam, moje miejsce bardzo mnie inspiruje, wpływa na moją twórczość, porządkuje myśli . Natomiast ten moment, w którym żyjemy, wszystkie wydarzenia polityczne, społeczne, sytuacja związana z pandemią, niezliczona ilość faktów, którymi jesteśmy codziennie atakowani, choć tak rzutujące na nasze, moje życie nie znajdują takiego oczywistego, bezpośredniego zapisu w moich obrazach. Na pewno mogę mówić o pewnym klimacie, doborze tematów, o zapisie pewnych emocji związanych z tym dziwnym czasem, który obecnie przeżywamy ale moje płótna traktuję jako rodzaj ucieczki przed tym dziwnym czasem, dziwnym światem.
- Co jest największą przeszkodą na Pani drodze twórczej? Jakie w ogóle przeszkody napotyka artysta? Które są najtrudniejsze? I jak je pokonuje?
…czas, czas, czas. Ciągle za mało czasu na realizację wszystkich pomysłów. Można powiedzieć, że jest masę przeszkód jakie napotykamy próbując zorganizować swoje twórcze życie. Brakuje pracowni, materiałów ale myślę, że nie ma sytuacji idealnych. Jeżeli jest autentyczny, silny imperatyw tworzenia, jest ten czas i skupienie można stworzyć dzieło na niewielkim kartoniku.
…Nie myślę o sobie, nie nazywam się artystką. Jestem malarką, wypowiadam się poprzez obrazy, rejestruję moje uwagi, wrażenia, myśli… Artystą się bywa przez moment kiedy postawi się pędzel we właściwym miejscu, kiedy obraz zaświeci światłem niesamowitym, kiedy pigment staje się kolorem…
- Potret Artysty – nasz projekt online powstał w odpowiedzi na ostanie wydarzenia na świecie i na fakt przeniesienia wielu działań do wirtualnej rzeczywistości. Czy ta sytuacja wpłynęła na Pani twórczość? Jeśli tak to w jaki sposób? Może pojawiły się jakieś całkiem nowe pomysły?
…Czas pandemii, czas izolacji i pewnego zamknięcia z jednej strony jest czasem sprzyjającym twórczości, rytm pracy w zwyczajnym dniu, kiedy szuka się ciszy i możliwości zaszycia się w pracowni nie uległ zmianie a wręcz „zmusił” do działania. Natomiast stan pewnego zagrożenia, niepewności wpływa na „treść” obrazów.