Usługa języka migowego
A A A

Portret Artysty – Uta Przyboś

 

Studiowała malarstwo w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli  oraz w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni prof. Stefana Gierowskiego. Uczyła się również  Rzeźby pod kierunkiem prof. Adama Myjaka.

Wystawiała m.in. Wooden Art Gallery w Chicago, a w Warszawie w Galerii „Pokaz” oraz w Galerii Klimy Bocheńskiej w Koneserze.

Wydała tomiki: Nad Wyraz, A TU TAK, Stopień – w wydawnictwie STON2; Prosta, Tykanie, Wielostronna – w wydawnictwie FORMA i tomik Odłamki po polsku i bułgarsku.

 

  •  Jaki był pierwszy impuls w Pani życiu, który sprawił, że zaczęła Pani zajmować się sztuką? Pierwsze wydarzenia – przyczyna zauroczenia sztukami pięknymi.

Mój ojciec był poetą, mama malarką. Od zajmowania się sztuką chciałam uciec. Poszłam na studia na Wydział Matematyki. Odkąd pamiętam chciałam zrozumieć tajemnicę istnienia, świata i nas w nim. Piękno konstrukcji matematycznych, czegoś co powstaje w naszych głowach i sprawdza się potem przy opisie świata, było pociągające. Jednak zrezygnowałam z matematyki i właściwie bez przygotowania zdawałam na malarstwo. Miałam szczęście obejrzeć kilkadziesiąt z najwspanialszych obrazów na świecie i doznałam niezwykłej radości wzrokowej, którą można porównać do wysłuchania genialnego utworu muzycznego w doskonałym wykonaniu. Po to warto malować. W 2004 spadła na mnie poezja, której się obawiałam mając takiego Ojca. Mam na imię Uta, co po japońsku znaczy poezja, a niedawno dowiedziałam się, że znaki, które to zapisują znaczą „świątynia” i „mowa”. Bardzo zobowiązujące. Nie można było uciec przeznaczeniu.

 

  •  Jaka jest główna idea Pani sztuki? Jakie są inspiracje?

W malarstwie ostatecznym poszukiwanym rezultatem było by dla mnie stworzenie obrazu, który dawałby taką radość z patrzenia, jakiej sama doznałam oglądając kilkanaście, kilkadziesiąt może obrazów. Jednak choć taki jest cel ostateczny to ważny jest dla mnie powód dla którego zaczynam malować daną serię. W dużym stopniu wpływa to na formę. Jest w tym może „literackość”, ale także poszukiwanie wyrażenia świata nie tylko widzialnego. Karkołomne zadanie. Może łatwiej osiągalne w poezji. Do pisania wierszy gna mnie życie, zdumienie nim, zachwyt, ale też chwile przerażenia. Popędza niemożliwa przecież chęć zawarcia wszystkiego. Tajemnicy naszego bytowania, celu istnienia, ale także wszelkich okruchów życia, które, o dziwo, składają się w sens.

 

 

  •  Dlaczego głównie akurat tymi dziedzinami sztuki Pani się zajmuje? Dlaczego właśnie te dziedziny są tak wyjątkowe w osobistym odczuciu?

W plastyce: malarstwo. Rzeźba i instalacje są niestety z powodów materialnych trudne do zrealizowania, choć zdarzyły mi się. Nawet kiedyś byłam wyróżniona w konkursie na pomnik Wielkiej Księżnej Luksemburga! W pisarstwie poezja, bo jest wgryzaniem się w jądro świata, samą esencją mowy, myślenia. Jest nieustającą próbą poznania i wyrażenia najczujniejszych doznań. Niestety nie mam żadnego talentu muzycznego, a to taka wspaniała sztuka.

 

  •  Jak przebiega proces twórczy? Od czego zaczyna się proces tworzenia dzieła sztuki w Pani przypadku?

W plastyce muszę mieć myślowy pretekst. Na przykład portrety owadów powstały pod wpływem opowieści o tym, że nasz gatunek może zniknąć z naszej planety, a zostaną karaluchy, seria I ching z zaglądania pod podszewkę rzeczywistości, Konie Apokalipsy… no, teraz tym bardziej widać dlaczego.

W poezji wszystko może być inspiracją: od przeczytania ciekawej książki, doznanie przejmującej radości istnieniem, po zastanowienie się czym jest w.c. Poezja to także sztuka skojarzeń, które niosą nasze myślenie. Trzeba mieć wysunięte poetyckie czułki – antenki wychwytujące mgnienia doznań, zachwytów, złości, zdumień i zrozumień. Samo słowo, jego brzmienie, wieloznaczność też może inspirować. Zapis porządkuje i uwalnia.

   

 

  •  Jaki artysta/artyści najbardziej wpłynął/wpłynęli na Pani życie twórcze?

W plastyce ci, których sztuka mnie zachwyciła. Wskroś wieków. Spotkanie z arcydziełem jest wspaniałym przeżyciem. Mogę wymienić kilku z większego grona, choć czasami nie są to wszystkie obrazy artysty, ale poszczególne dzieła. Na przykład Narzeczona żydowska Rembrandta, Widok Delft Vermeera, Zima Moneta, choć oczywiście i inne obrazy tych artystów. Rothko, Van Eyck, Mondrian, sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła, Abakanowicz, Goya i na szczęście jeszcze wielu innych. Daje to nadzieję na sens smarowania pędzlem po płótnie. Z poezją trudniej, bo słowo jest dane wszystkim, a poezja jest o tyle o ile odkrywa. Jest bardziej intymna i bardziej odsłaniająca twórcę niż malarstwo. Pewno pierwszym arcydziełem, które wprowadziło mnie w świat słowa był czytany mi przez tatę Pan Tadeusz? Jest wielu autorów, z którymi spotykając się doznaję radości z ich myśli i sposobu ich wyrażenia.

 Tata, Strzemiński, Kobro i ja

  •  Jak postrzega Pani i jaką rolę Pani zdaniem pełni w sztuce aspekt edukacyjny?
    Jakie miejsce zajmuje w Pani twórczości?

Nigdy o tym nie myślałam. Może bym się nie ośmieliła myśleć, że to, co robię może kogoś edukować. Cieszy mnie jeśli ktoś uczciwie mi mówi, że odnalazł swoje doznania wysłowione w moim wierszu albo, że zaciekawił inny sposób widzenia rzeczywistości.

Uważam, że dzieci powinny mieć jak najwięcej kontaktu z dobrą sztuką, a także same rysować, grać, pisać, śpiewać, tańczyć. To rozwija człowieczeństwo, sposób postrzegania świata.

 

  •  Filozofia miejsca i czasu, w którym Pani tworzy?

Zdumienie światem, widzenie go jakby zawsze od nowa jest źródłem twórczości. W każdej epoce. Niezmordowana walka o wysłowienie, które jest niemożliwe, ale konieczne, żeby nadać naszemu bytowaniu sens. Widać z tego, że protestuję przeciw nihilizmowi, rozpaczy, bylejakości. Przeciw negowaniu wartości piękna. Bez piękna, dobra i prawdy, jakoś ostatnio niemodnym, nasze życie robi się byle jakie i właściwie nie ma powodu żeby nie ustąpić wirusom, tej najmniejszej formie życia, chociaż niektórym, paradoksalnie, jesteśmy niezbędni do istnienia.

Co dla Pani znaczy i jak przebiega zwykły dzień w Pani życiu?

Zwykły dzień niesie masę obowiązków, od sprzątania, poprzez pracę zarobkową, po spotkania z ludźmi. Czasami tymi samotnymi, którzy potrzebują towarzystwa. Całe życie, nawet to najbardziej zajęte codziennością miałam potrzebę tworzenia, inaczej wydawało mi się, że marnuję czas. Może także dlatego, w okresie intensywnej pracy zarobkowej, kiedy nie miałam czasu na malowanie, narodziła się we nie odwaga żeby zacząć pisać?

 

 

  •  Co jest największą przeszkodą na Pani drodze twórczej? Jakie w ogóle przeszkody napotyka artysta? Które są najtrudniejsze? I jak je pokonuje?

Największą przeszkodą jest niemożność twórcza, brak pomysłu. W moim wypadku jednak na razie wszystko wrzeszczy o wysłowienie. To dobre, ale czasem i to złe, które przez to, że zamykam w zdaniach stają się pojmowalne, choćby troszeczkę. A drugą, bardzo prozaiczną przeszkodą, jest brak czasu, konieczność „walki o byt”. Dotyczy to raczej malarstwa. Rzadko działalność twórcza przynosi dość pieniędzy żeby móc przetrwać. Dobrze, że chociaż materiały do pisania nie są kosztowne. Z plastyką jest o wiele trudniej. Niektórych zniechęca to, że trzeba się na starać, żeby zorganizować wystawę. Też tego nie lubię, ale nie blokuje to mojej twórczości.

  

  •  Gdybym nie była artystką to ……

Nie wiem. Robiłam wiele rzeczy w życiu. Dla zarobku i dla przyjemności. Właściwie nigdy nie myślałam o sobie: „artystka”. Po prostu żyłam, mniej lub bardziej świadomie, odkrywając kim i po co jestem.

 

«Potret Artysty» – nasz projekt online powstał w odpowiedzi na pandemię i na fakt przeniesienia wielu działań do wirtualnej rzeczywistości. Czy ta sytuacja wpłynęła na Pani twórczość? Jeśli tak to w jaki sposób? Może pojawiły się jakieś całkiem nowe pomysły?

W tym, co w tej chwili piszę, dominuje pandemia i wszystko, co z nią związane. Jest to nowe, niezwykłe i jakby nierealne przeżycie. Ułuda rzeczywistości, „ogólnoludzkość” tego doświadczenia, taniec na granicy życia i śmierci. itd. Próbuję się w tej sytuacji odnaleźć ujmując to w słowa. Jednocześnie może chciałabym o czymś innym, jest wiosna! Maluję teraz więcej, trochę dziwne obrazy, których pomysł przyszedł mi tuż przed odseparowywaniem się. Zawsze jestem ciekawa co też może mi przyjść do głowy.

 

 

 

 

 

 

do góry