TOMASZ MYJAK. Dlaczego nie tak?!
Malarstwo Tomasza Myjaka uderza w mocne wizualne akordy. Płótna pokrywają zmultiplikowane plamy – właściwie plaśnięcia farby, jej odruchowe, swobodne i impulsywne odcinki (…) To malarstwo form i kolorów żywych, żwawych i żywiołowych. Kolory są też czyste i brawurowo kontrastowane.
Bo na pewno jest to malowanie spod szyldu fascynacji samym malarstwem. Z drugiej strony – na modlę impresjonistyczną – sprawia wrażenie malowanego z natury, z jakiegoś zapatrzenia – jakkolwiek przetworzonego – ale jednak. Artysta jest „wychowankiem” przyrody. Niejednokrotnie dzieli się wspomnieniami z dzieciństwa i młodości, kiedy czas spędzał na Mazurach, a dokąd jako dorosły wciąż ucieka z miasta, bo tam jego oko ma się na czym zawiesić, a on przeczuwa swoją głęboką tożsamość.
Myjak, uprawiając sztukę, zatraca się w procesie twórczym – odprawia swój stan ducha w rejony artystycznej ekstazy i utopii. Kontempluje to, co widzi i przeżywa – by wykreować zdynamizowane studium pejzażu. Jego sztuka osadza się w szerszym pejzażu kultury, szczególnie kultury plastycznej – bardzo mocno przezeń przepracowanej i przemyślanej.
Dotychczas malarstwo Myjaka było zdefiniowane umownym tematem (także metodą obrazowania i techniką olejną). Ostatnimi czasy zróżnicowało się – pojawiały się nowe podłoża i techniki (nieregularna deska, płótno usztywnione żywicą poliestrową, technika mieszana: obok oleju – akryl, emalia, kleje mieszane z popiołem…).
W najnowszych obrazach zarówno reminiscencje, powidoki, jak i pejzażowe przyrodnicze konkretyzacje są mocniejsze niż wcześniej. Te ostatnie pozostają zaś podstawowe – przestrzeń z horyzontem, czyli otwarty pejzaż (jakichś pól), księżyc (zupełnie nowy bohater czy pretekst formalny), morze, fale i góry. Krajobraz jest teraz stereotypowy, nawet pocztówkowy i organizuje się przestrzennie we właściwy mu sposób – w (prostym) porządku ważności i planów. Co ciekawe – im bardziej jest pocztówkowy czy baśniowy, tym jest piękniejszy. Pięknem obranym z wszelkiej powagi i intelektualizmu, pięknem bez pozy, kokieterii i aspiracji, bez obawy przed feerią koloru. Nie jest to bynajmniej piękno dekoracyjne, ono płynie z pasji tworzenia – jest entuzjazmem.
Fragmenty tekstu autorstwa Magdaleny Sołtys
TOMASZ MYJAK – absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Doktorat Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi na Wydziale Sztuki Operatorskiej – specjalizacja: Fotografia. Habilitacja na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie. Pracuje w macierzystej uczelni na Wydziale Scenografii, którego jest prodziekanem w kadencji 2016–2020. Wykłada również w Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie. Od 2002 roku prowadzi autorską Szkołę Rysunku i Malarstwa.
Moje ostatnie obrazy to raczej mało popularny zakątek malarstwa. Staram się w nich dotknąć tego czułego punktu, który powoduje wzruszenie, poczucie bezgranicznego piękna, katharsis. To trudne. Odbiór zachodu słońca czy jelenia na rykowisku jest niezrównanym zjawiskiem w Świecie realnym, nieprzekładalnym na język malarstwa czy nawet fotografii. Z kolei obraz skompilowany z abstrakcyjnych zdarzeń malarskich, jedynie ślizgający się po naszym doświadczeniu Świata – tak jak wiersz, jak dźwięk muzyki, ma szansę wywołać ten efekt i wycisnąć z nas łzę… a to na pewno zbliży nas do prawdy o człowieku.”